Alan Dershowitz twierdzi, że fikcyjny prawnik go zniesławił. Konsekwencje dla powieściopisarzy są bardzo realne.

Adwokat Alan Dershowitz, członek zespołu prawnego prezydenta Trumpa, widziany przed Kapitolem po pierwszym dniu procedury impeachmentu, 29 stycznia. (Sarah Silbiger/Getty Images)





Za pomocą Ron Karol Krytyk, Świat Książki 6 sierpnia 2020 r. Za pomocą Ron Karol Krytyk, Świat Książki 6 sierpnia 2020 r.

Alan Dershowitz, który jest prawdziwym prawnikiem, twierdzi, że został zniesławiony przez Benjamina Dafoe, który jest fikcyjnym prawnikiem.

Trzymaj się, wysoki sądzie. Sprawy się skomplikują.

The Good Fight, który jest transmitowany w CBS All Access, często kręci się wokół wydarzeń oszukanych z nagłówków. 28 maja w dramacie prawniczym wyemitowano odcinek zatytułowany „Gang odkrywa, kto zabił Jeffreya Epsteina”, opowiadający o bogatym przestępcy seksualnym, który zmarł w zeszłym roku w więzieniu. W programie Benjamin Dafoe, były adwokat Epsteina (fikcyjny) mówi, że wyrobił sobie bardzo złą opinię o Epsteinie po tym, jak porzucił mnie dla Dershowitz. Potem dodaje: Przynajmniej nie dostałem masażu, jak ten krętacz.



Historia toczy się dalej pod reklamą

W liście przesłanym do CBS i upublicznionym przez Różnorodność , prawnik Dershowitza twierdzi, że ten epizod jest zniesławiający i stanowi bezpośredni atak na jego reputację zawodową jako adwokata i profesora prawa. Dershowitz chce, aby CBS usunęło obraźliwy dialog i wysłało mu publiczne przeprosiny.

Czy warto dodać kolejną subskrypcję do „The Good Fight”? Tak się boję.

Prawdziwy prawnik CBS odpowiedział z całą odwagą i dowcipem, jakich można oczekiwać od postaci z The Good Fight. Benjamin Dafoe nie jest prawdziwym prawnikiem, napisał adwokat Jonathan Anschell. . . . Innymi słowy, jak można by wyjaśnić małemu dziecku, Seria, jej bohaterowie i rzeczy, które mówią, są udawane. Ludzie nie oglądają serialu w poszukiwaniu faktycznych informacji o profesorze Dershowitzu ani o kimkolwiek innym.



Reklama

Sprzeciw Dershowitza wobec Dobrej walki może brzmieć jak wariant dziwnej batalii prawnej, którą deputowany Devin Nunes (R-Calif.) wszczął w zeszłym roku przeciwko parodycznej krowie na Twitterze. Ale jego skarga, jeśli się powiedzie, może stanowić wyzwanie dla żywości współczesnej fikcji historycznej i fikcji biograficznej — w rzeczywistości dla każdej twórczości, która obejmuje interakcje między fikcyjnymi i rzeczywistymi postaciami publicznymi.

Historia toczy się dalej pod reklamą

Na przykład tego lata kilku wybitnych pisarzy opublikowało powieści, które pożyczają, upiększają i manipulują szczegółami z życia znanych ludzi. Ich historie swobodnie mieszają fikcję i literaturę faktu, wypowiedzi wypowiedziane przez ludzi i wypowiedzi, których nigdy nie wypowiedzieli. W powieściach tych nie ma przypisów, które odróżniałyby prawdę od fantazji, badania od wynalazków. Te elementy są tak trudne do wykrycia, jak soczewica, którą macocha Kopciuszka rzuciła w popiele. (Uwaga: prawnik macochy Kopciuszka kategorycznie zaprzecza temu oskarżeniu.)

W zeszłym miesiącu Christopher Buckley opublikował przezabawną satyrę na Waszyngton zatytułowaną Make Russia Great Again. Podczas gdy niektóre postacie – jak ekspert od gościnności, który opowiada powieść – są zbudowane z całej tkaniny, inne są tylko słabo zamaskowane, takie jak córka prezydenta Trumpa Ivunka i jej mąż Jored. Prawie wszyscy na tych stronach są oskarżani o popełnienie nieetycznych i nielegalnych czynów. Dziwaczna fabuła obraca się wokół taśmy wideo, na której Trump chwyta 18 uczestniczek konkursu piękności.

Reklama

„Make Russia Great Again” Christophera Buckleya to satyra na Trumpa, na którą czekaliśmy

W mniej buntowniczym, ale równie pomysłowym tonie nowa powieść Curtisa Sittenfelda, Rodham, przedstawia się jako pamiętnik Hillary Clinton. Pierwsze strony powieści zawierają ogólnie znane szczegóły z życia Hillary. Często trudno jest pamiętać, że tak naprawdę nie czytasz słów byłej pierwszej damy. Ale wkrótce Hillary i jej magnetyczny chłopak, Bill Clinton, rozstają się. Reszta powieści rozgrywa się w alternatywnej rzeczywistości, w której oboje nigdy się nie pobrali. Kryzys wybucha, gdy fikcyjna postać oskarża Hillary o molestowanie seksualne. To, czy jest to zniesławiające, zależy od Twojej definicji jest jest.

W „Rodham” Curtisa Sittenfelda Hillary nie staje się Clintonem. A Donald Trump nie jest prezydentem.

Jeszcze w tym miesiącu Darin Strauss opublikuje powieść „Królowa wtorku” o telewizyjnej gwieździe Lucille Ball. Wiele szczegółów dotyczących życia i kariery Balla opiera się na jej biografii, ale sercem powieści jest fikcyjny romans między Ballem a dziadkiem Straussa. Oczywiście jest już za późno, by Ball mogła pozwać, ale czy ta nielegalna fabuła szkodzi jej dziedzictwu?

Historia toczy się dalej pod reklamą

Zastanów się, ile powieści, sztuk teatralnych, programów telewizyjnych i filmów musiałoby zostać odwołanych lub dramatycznie przyciętych, aby uchronić sławnych ludzi przed urażeniem takiej licencji twórczej. Fikcja powinna być jak Vegas: co się tam dzieje, zostaje. Fikcyjni bohaterowie nie mogą bardziej zniesławić prawdziwej osoby, niż mogą ją zamordować.

Reklama

Lubimy sobie wyobrażać, że to współczesny problem, ale nasze najwcześniejsze historie powstały tysiące lat temu ze złożonego przemieszania faktów i fikcji, historii plemiennej i mitu. Czy zalotnicy Penelopy mogli pozwać Homera za komentarz Odyseusza na ich temat? Dobra, to śmieszne pytanie, bo z pewnością Atena by go broniła, ale zostań ze mną tutaj.

Wyzwanie polegające na łączeniu prawdziwych i wymyślonych postaci nie było dla Williama Szekspira tak teoretyczne. Makbet prawdopodobnie nie miał prawa rzucić mu wyzwania w sądzie, ale pisanie politycznych sztuk historycznych za panowania monarchy było niebezpiecznym przedsięwzięciem dla człowieka ze Stratford-upon-Avon. Kiedy Szekspir pracował nad sztuką pod tytułem Henryk VIII, był bardzo bliski wrażliwości władzy tyrańskiej.

Zapisz się do newslettera Book Club

Od tego czasu nadal rozkoszujemy się przedstawianiem – pochwalonym i złośliwym – znanych osób w dziełach sztuki, a sądy otoczyły szczególną ochroną takie połączenia. Zaledwie dwa lata temu sąd apelacyjny w Kalifornii orzekł przeciwko Olivii de Havilland, gdy pozwała FX Networks w sprawie miniserialu Feud: Bette i Joan. Legendarna aktorka twierdziła, że ​​program telewizyjny naruszył jej prywatność, sprzeniewierzył jej tożsamość i zaszkodził jej reputacji. Ale sąd odrzucił te skargi, pismo że widzowie są na ogół zaznajomieni z inscenizowanymi, opartymi na faktach filmami i miniserialami, w których sceny, rozmowy, a nawet postacie są fabularyzowane i wyobrażone. Sędziowie odnieśli się do wcześniejszej decyzji z 2001 roku, w której stwierdzono, że prawo do reklamy nie może, zgodnie z Pierwszą Poprawką, być prawem do kontrolowania wizerunku celebryty poprzez cenzurowanie nieprzyjemnych portretów.

Historia reklamy jest kontynuowana pod reklamą

Pisarze mają szczęście, że korzystają z ochrony wynikającej z Pierwszej Poprawki, ale my, czytelnicy i widzowie, odnosimy największe korzyści. W dobrym dziele historycznym lub biograficznym istnieje magiczna synteza między faktem a kreatywnością. Wciąga nas zrozumienie, które wykracza poza zwykłe szczegóły historii i biografii.

Jest to, trzeba przyznać, wyrafinowana gra, w którą grają z nami autorzy — i prawo. W krótkiej nocie autora Buckley stwierdza, że ​​każda osoba, która odnajdzie jakiekolwiek podobieństwo między sobą a osobami przedstawionymi w niniejszym dokumencie, prawdopodobnie powinna się wstydzić. Sittenfeld podchodzi poważniej. Swoją nową powieść rozpoczyna od stwierdzenia: Podczas gdy niektóre postacie mają odpowiedniki w prawdziwym życiu, ich charakterystyka i zdarzenia, w których są przedstawiane, są wytworami wyobraźni autora i są wykorzystywane fikcyjnie. „Rodham” należy czytać jako dzieło fikcyjne, a nie biografię czy historię.

Ale to nie do końca prawda, a gdyby tak było, powieść nie przyciągałaby aż tak dużej uwagi. Tak, postacie i incydenty Sittenfelda zostały twórczo zmanipulowane przez autora, ale część ich fascynującego uroku pozostaje ich niesamowitym podobieństwem do rzeczywistych ludzi i wydarzeń. Wydaje mi się, że jest to niejednoznaczna sfera, którą musimy nadal doceniać – i prawnie bronić. Kiedy angażujemy się w historie, które zmuszają nas do wyobrażania sobie ich w wymyślonych kontekstach, zaczynamy rozumieć coś istotnego w naszej historii i o postaciach, które wywierają na nią tak ogromny wpływ.

Historia reklamy jest kontynuowana pod reklamą

Kiedy zapytałem Dershowitza, czy jego skarga mogłaby zagrozić współczesnej fikcji historycznej, zauważył, że jego sprzeciw dotyczy tylko jednego zagadnienia. Kwestionuję koncepcję, zgodnie z którą pisarz nie może, zgodnie z prawem, zniesławiać żywej osoby, wkładając złośliwe kłamstwa w usta fikcyjnych postaci, napisał w e-mailu. Nie mam żadnych prawnych zastrzeżeń do gatunku używania prawdziwych nazwisk w fikcyjnych relacjach — chociaż osobiście nie pochwalam tego w imię uczciwości. Nie mam też problemu z fikcyjnymi postaciami krytycznymi wobec prawdziwych ludzi, o ile krytyka nie jest złośliwie zniesławiająca.

Nie jestem prawnikiem — nawet fikcyjnym — ale obawiam się, że taka granica prawna ograniczyłaby artystów albo zmuszając ich do milczenia, albo zmuszając ich do cenzurowania własnej wyobraźni, aby uniknąć wciągnięcia przed sąd. Sędziowie słusznie doszli do wniosku, że czytelnicy i widzowie są wystarczająco sprytni, by rozgraniczać fakty i fikcję, ale co więcej, zasługujemy na cenny stop wykonany z tych dwóch metali.

Stanowisko Dershowitza może zagrozić takiej kreatywności – i wywołać wiele procesów sądowych. Na przykład napisał: Jeśli Walt Disney kazał Kaczorowi Donaldowi fałszywie oskarżyć żywą osobę o to, że jest mordercą lub rabusiem na bank, osoba ta powinna mieć możliwość pozwania Disneya lub pisarza. Gorzej, gdy pisarz wkłada zniesławiające oskarżenia w usta realistycznej postaci prawnika.

Z całym szacunkiem, mecenasie, jestem tutaj z Kaczorem Donaldem. Och, ach!

codziennie wybierz 4 strategie, aby wygrać

Ron Karol pisze o książkach dlaLivingmax i gospodarzy TotallyHipVideoBookReview.com .

Uwaga dla naszych czytelników

Jesteśmy uczestnikiem programu Amazon Services LLC Associates, programu reklam afiliacyjnych, którego celem jest zapewnienie nam środków do zarabiania opłat poprzez umieszczanie linków do Amazon.com i witryn stowarzyszonych.

Zalecane