Oni są kobietami, są czarni i nie robią z tego sztuki


Mildred Thompson, „Pola magnetyczne”, 1991; Olej na płótnie. (Posiadłość Mildred Thompson)Autor: Philip Kennicott Philip Kennicott Krytyk sztuki i architektury E-mail Był Podążać 1 listopada 2017 r.

Nowa wystawa w Narodowym Muzeum Kobiet w Sztuce konfrontuje dwa fałszywe założenia osadzone w świecie sztuki. Po pierwsze, że kobiety powinny tworzyć sztukę kobiecą, a po drugie, że afroamerykańskie artystki powinny tworzyć sztukę figuratywną i aktywistyczną, prace, które stawiają czoła problemom rasy, nierówności, niesprawiedliwości i długiej historii przemocy wobec czarnoskórych.





Magnetic Fields: Expanding American Abstraction, 1960s to Today skupia się na czarnoskórych artystkach, które pracują poza tymi nakazami lub poza nimi. Praca zawiera ogniste abstrakcje wykonane za pomocą zakrzepłych oceanów farby i delikatnych odbitek w odcieniach różu i wyrafinowanych maswerków. Niektóre obrazy odrywają się od ścian i dominują w przestrzeni; inne intymnie wyciszają i coraz bardziej zbliżają widza do swojej enigmatycznej powściągliwości. Ale wszystkie przeciwstawiają się oczekiwaniom estetycznym zakorzenionym w arbitralnych kategoriach rasy i płci.


Barbara Chase-Riboud, „Zanzibar/Black”, 1974-75; Czarny brąz i wełna. (Rodrigo Lobos/Barbara Chase-Riboud/Michael Rosenfeld Gallery LLC)

Jak wyjaśnia wstępny esej do katalogu wystawy, artyści ci pracują na peryferiach peryferii peryferii. Gdzie są te liczne peryferia? W żadnym szczególnym porządku pierwszeństwa rozważ pierwszy rodzaj i abstrakcję. W połowie ubiegłego wieku dziedzina ta była zdominowana przez mężczyzn, którzy zmienili dziewiętnastowieczne idee o bohaterskim artyście i demonicznych mocach emocjonalnej ekspresji. Kobiety, które pracowały w nieobiektywnych stylach, były pomijane, marginalizowane lub źle interpretowane. Kiedy udało im się odnieść sukces na własnych warunkach, często było tak dlatego, że język wizualny, którego używali, odzwierciedlał oczekiwania dotyczące ich ciała i zachowania, małe, delikatne gesty, stonowane kolory lub powtarzające się formy, które koiły oko. Były oczywiście wyjątki, ale wyjątki wzmacniały tradycyjne oczekiwania w zwykły sposób, w jaki władza się broni: Czy oskarżasz nas o wykluczanie lub marginalizowanie Ciebie? Cóż, ten samotny przykład przeciwnie podważa twoje oskarżenie.

Następnie rozważ rasę. Ramy czasowe, które obejmuje ta wystawa, obejmują historię sztuki od szczytu ruchu na rzecz praw obywatelskich w latach 60. do ruchu Black Lives Matter naszych czasów. Wiele z uwzględnionych tutaj kobiet oparło się szarpnięciu za tworzenie sztuki, która była wyraźnie polityczna lub bezpośrednio dotyczyła czarnych doświadczeń. Sztuka abstrakcyjna była często postrzegana w kategoriach rasowych, jako elitarna forma uprawiana przez białych artystów. Oczekiwano, że czarni artyści będą medytować nad czarnymi ideami, używając języka wizualnego wywodzącego się z pomysłów dotyczących afrykańskich korzeni Afroamerykanów lub doświadczeń diaspory.



[ Galeria Narodowa patrzy na 10 Vermeerów w kontekście rówieśników artysty ]

Mildred Thompson, jeden z najlepszych artystów na tej wystawie, nie miałby nic z tego. Kopiowanie symboli, których się nie rozumie, celowe posługiwanie się formą, której nie umie się analizować lub doceniać, było dla mnie szczytem prostytucji — powiedziała. I nie była chętna do oddania abstrakcji elitarnym artystom: być może dlatego, że mieszkałam i studiowałam z „białymi”, nauczyłam się doceniać swoją czerń.

To potężne oświadczenie o niezależności, które nieustannie jest kwestionowane przez zakorzenione nawyki krytyków, kuratorów, naukowców, kolekcjonerów i odbiorców.



Tak więc zawarta sztuka wydaje się asertywna, demonstracyjna, szczera i nie przepraszająca. Ale czy poza tą wspólną wrażliwością istnieją powiązania między tymi pracami? Czy istnieje podobieństwo stylu lub szczegółu, które wiążą jakąkolwiek pracę z 40 innymi widocznymi? Czy jest coś na wynos, które wykracza poza indywidualnego artystę?

To niebezpieczne terytorium. Gdy zaczniesz szukać tych linków, ryzykujesz ograniczenie tego, co artyści starali się zachować: indywidualności i sui generis wyrazistej treści każdego dzieła.

jak oczyścić swoje ciało z tego?

A jednak wydaje się, że istnieją ślady wspólności lub pokrewieństwa, zwłaszcza w tym, jak kilka dzieł wyraża poczucie podziału lub podziału. Być może ujmuje to, w jaki sposób władza działa na nas, w jaki sposób tworzy podział nie tylko między grupami społecznymi, ale także w naszym poczuciu siebie. Władza mówi nam, jacy powinniśmy być, niezależnie od tego, kim naprawdę jesteśmy. Oddziela nas od naszej wrodzonej godności i nabija własną cenę na nasze pomysły, nasze prezenty, nasz wkład.


Shinique Smith, „Tancerka trąby powietrznej”, 2013-17; Kolaż z tuszu, akrylu, papieru i tkaniny na płótnie na drewnianym panelu. (EG Schempf/Shinique Smith/David Castillo Gallery)

W dużej i dynamicznej kompozycji Shinique Smitha, Whirlwind Dancer, dekolt jest fizyczny. Obraz wydaje się początkowo przedstawiać pojedynczy, zjednoczony obiekt, rodzaj wiru czy wiru, który wchłonął materiał i resztki półwiecza malarstwa w zapętloną, falującą ekspresję czystej energii. Ale tak naprawdę są to dwa połączone płótna i kiedy studiujesz ten szew, zdajesz sobie sprawę, że linie lub kształty przecinają podział tylko w kilku miejscach. Ta metafora energii, która jest całość, mimo że jest rozłożona w szczelinie lub szczelinie, jest esencją mocy dzieła.

Rzeźba Barbary Chase-Riboud, której stele z brązu i tkaniny można oglądać tej jesieni w Galerii Michael Rosenfeld w Nowym Jorku, podzielona jest poziomo, a spódnica z tkaniny zdaje się dźwigać ogromny ciężar brązowego torsu. Posąg stanowi dialog, który wielu ludzi odczuwa wewnętrznie, między pierwotnym lękiem, że wszystko może się zawalić, a radosnym poczuciem, że jakoś udaje nam się utrzymać go w zawieszeniu w eterze nicości.

[ Narodowa Galeria Portretów wybiera artystów do malowania portretów Obamy ]

Jennie C. Jones jest reprezentowana przez prace, które wykorzystują panele akustyczne do tworzenia klasycznych, minimalistycznych abstrakcji. Ale panele akustyczne niosą ze sobą przejawy ciszy i dychotomię podobną do tej sugerowanej w pracy Chase-Riboud: Czy chodzi o ciszę, która jest płótnem, na którym pisana jest muzyka i wyzwalającą siłą duchową, czy też aktem uciszenie, jaka jest pierwsza i podstawowa strategia władzy?


Howardena Pindell, Bez tytułu, 1972-73. (Howardena Pindell / Galeria Gartha Greenana)

Te dychotomie przewijają się przez całą wystawę. W jednym szczególnie zapierającym dech w piersiach dziele, obrazie Howardeny Pindell bez tytułu z lat 1972-73, płótno pokryte jest małymi kropkami tego samego rozmiaru, co małe okrągłe skrawki papieru pozostawione po użyciu dziurkacza do papieru. W innej pracy używa rzeczywistych okrągłych skrawków papieru zmieszanych z farbą, aby stworzyć autobiograficzną pracę o dziwnym kształcie, nawiązującą do czasu spędzonego w Japonii. Ale w akrylowym obrazie bez tytułu skrupulatnie namalowała ich dwuwymiarowy ślad, na płótnie, które zawiera iluzjonistyczny wzór zagnieceń, jakby całość została wepchnięta do szafy lub pozostawiona na podłodze bez opieki, aż do niedoskonałości przybrał formę. Jest to złożona praca, która uruchamia umysł na łańcuchu pytań — kto stworzył te kropki, kto przedziurkował papier iw jakim celu oraz co zostało napisane na kartkach papieru, który był dziurkowany? — które ostatecznie wskazują na ideę tekstu lub dokumentu, który jest przed nami ukrywany.

Oto pytanie, z którym władza musi być rygorystycznie skonfrontowana: co jest nam odmawiane? Ta wystawa jest jedną, praktyczną, pragmatyczną odpowiedzią na to pytanie. Ale oczywiście pojawia się pytanie: Czego przed sobą zataimy?

Pola magnetyczne: ekspansja amerykańskiej abstrakcji, lata 60. do dzisiaj można ją oglądać w Narodowym Muzeum Kobiet w sztuce do 21 stycznia. Więcej informacji można znaleźć na stronie www.nmwa.org.

Zalecane