Piosenkarka jazzowa Angela Bofill powraca bez głosu, który uczynił ją sławną

Angela Bofill czeka w prostej, beżowej garderobie w Birchmere, przygotowując się do wyjścia na scenę bez czegoś, co straciła.





To nie jest błahostka. Większość ludzi, mówi jeden z fanów ballady R&B z lat 80., zamknęłaby się, byłaby zadowolona z życia poza sceną, poza centrum uwagi, gdziekolwiek starzy piosenkarze idą, by zniknąć. Branża muzyczna wymaga perfekcji. Pewny wygląd.

Przynajmniej wymaga głosu.

„Uwielbiam występować” – mówi 56-letnia Bofill, jej składnia jest zepsuta, a rytm zaczyna się zatrzymywać. Jest oświetlona jasnymi światłami, ale nie ma uncji brokatu czy cekinów. Zamiast tego nosi marynarkę z czarnym nadrukiem. Laska opiera się o toaletkę.



„Kiedyś studiowałem operę. Używany do nauczania głosu. Kiedyś miał idealny ton. Teraz bez smoły. Zła tonacja. Sfrustrowany - trochę. Pół życia śpiewam. Pierwszy raz. Żadnego śpiewania.

Mówi, że brzmi jak stary film. - Ja, Tarzanie. Ty, Jane – żartuje.

Na zewnątrz, na ciemnym, zimnym parkingu, wyprzedany tłum ustawia się w kolejce na niedzielny program: „The Angela Bofill Experience”. Po dwóch uderzeniach i pięcioletniej nieobecności na scenie, nazwisko Bofilla znów pojawia się na namiocie. Fani przybyli z tak odległych miejsc, jak New Jersey, na niektórych kołyszących się oryginalnych albumach Bofilla, które pokazują absolutnie cudowną kobietę.



Bofill zamyka oczy, gdy wizażystka maluje na grubej czarnej podkładce. Niewielu artystów miałoby odwagę zrobić to, co zamierza zrobić Bofill. Niewielu byłoby tak odważnych.

„Czuję się znowu szczęśliwy, występując” – mówi Bofill. – Potrzebuję tłumu. We krwi, baw się. Za każdym razem, gdy przychodzi do mnie tłum, jestem zaskoczony. Nie śpiewaj więcej, a ludzie wciąż przychodzą. Wow. Pod wrażeniem.' Ona się śmieje.

Ale zanim wejdzie na scenę, musi wstać z krzesła. Pochyla się do przodu. Nie. Znowu pochyla się do przodu. „Podbijam moje krzesło – do cholery! Nos nad palcami. Nos nad palcami. W górę. Chwyta laskę pokrytą motylami. „Uwielbiam laskę. Matka powiedziała mi, że J. Lo tańczy na trzcinie. Słodki!'

Za ścianą słyszy na scenie piosenkarkę Maysę wykonującą popisowy hit Bofilla: Anioł Nocy . Głos Maysy jest mocny i potężny, przebijając się przez cienkie ściany garderoby.

Bofill przebłyskuje zazdrość. „Kiedyś grałem timbale do tej piosenki przed uderzeniem”, mówi Bofill. – Teraz, krowi dzwoneczku. Jej duże brązowe oczy spoglądają w dół. 'No cóż. Pewnego dnia to ramię się obudzi. Nie wiem Dziwna choroba, udar. Przedtem nie mam pojęcia, dlaczego człowiek chodzi śmiesznie. Teraz rozumiem, udar.

Często jest pytana: czy jej śpiew wróci? „Tylko Bóg wie”, mówi. - Raczej nie śpiewać, niż źle brzmieć.

„Rzadki głos”

U szczytu swojej kariery w latach 70. i 80. stała wysoka – kremowa cera, błyszczące sukienki, biała orchidea we włosach. Miała wygląd, jakiego pragnęły nastolatki: duże kości policzkowe, zmysłowe oczy podkreślone niebieskim cieniem do powiek. Wyglądała jak jedna z tych dziewczyn z zespołu Prince'a. W „Pociągu duszy” stała na scenie z lekko przechyloną głową, sukienka opadała jej z ramion, śpiewając: „Dzisiaj poddaję się uczuciom. . . '

Bofill była latynoską piosenkarką, która przeszła od jazzu do R&B. „Miała rzadki głos”, mówi jej menedżer Rich Engel. „Potrafiła uderzać niskie nuty i wysokie C. Jej tonacja była idealna”. Miała upragniony zakres 3 1/2 oktawy.

Bofill, która urodziła się kubańskiemu ojcu i portorykańskiej matce, wychowała się na Bronksie, gdzie dorastała słuchając muzyki latynoskiej, soulu i jazzu. Jako nastolatka została profesjonalną piosenkarką.

W 1978 roku podpisała kontrakt z wytwórnią GRP records iw tym samym roku wydała swój debiutancki album „ Angie ”, który obejmował hity „Tym razem będę słodszy” oraz „Pod księżycem i nad niebem”. W następnym roku Bofill wydał „Angel of the Night” z przebojem „I Try”. Oba albumy znalazły się na szczycie list przebojów pop, jazz i R&B. Jej kontrakt został wykupiony przez Clive Davis i Arista Records.

W 1983 roku wydała album funkowy „ Za twardy ”, który był nominowany do nagrody American Music Award. Pojawiła się na pokazie nagród w błyszczącej sukni. Jako prezenterka przedstawiła Michaela Jacksona, który wygrał za ' Kryminał '

Bofill nagrał kolejne albumy, koncertował i występował w sztukach teatralnych przez następne 20 lat. Chociaż miała ogromną rzeszę fanów, jej kariera osiągnęła szczyt w latach 80-tych. Kontynuowała pracę w Europie, Afryce i Azji, gdzie wyprzedała stadiony. Na Filipinach Bofill był gościem polityk Imeldy Marcos. „Imelda kocha śpiewaków” – mówi Bofill. – Imelda też śpiewa. Niesamowita kobieta. Naprawdę gwiazdą.

Sprzedaż albumów spadła, ale Bofill nie. „Poprosiłem Boga: „Daj mi spokój” – mówi Bofill. – Powiedz prawdę, potrzebuję przerwy. idę, idę. Długo nie było przerwy. Ponad 26 lat, bez przerwy. Pewnego dnia modliłem się: „Boże, potrzebuję przerwy”. Bam! Wtedy uderzył udar.

Przerywa: „Następnym razem, Boże, może inny rodzaj przerwy!” Ona się śmieje.

„Eksplozja w głowie”

W 2006 roku była w Kalifornii, jadąc do domu z restauracji ze swoim szwagrem. „Nagle w głowie czuję eksplozję” – wspomina Bofill. – Pop. Muzyka pop! Muzyka pop! Następną rzeczą jest gaworzenie. Mój szwagier zapytał mnie: „Coś nie tak?” '

całe zioła czerwona żyła maeng da

Odpowiedziała: „Bbbaaa”. „Oczywiście coś nie tak” – mówi. „Przybywam do mojego domu. Z ciężarówki. Nie stać. Okazało się, że dotyczy to całej lewej strony. Zadzwoniłem po karetkę. Poinformowano mnie, że mam poważny udar. Przez trzy lata bez chodzenia, bez gadania. Od ponad trzech lat mieszkam na odwyku. Fizykoterapia. W końcu znowu chodzę, potrzebuję laski. Lewa ręka jeszcze nie wróciła. Trudne.'

Ona się śmieje.

– Wiesz, to naprawdę spowalnia moje zwijanie. Ale łaska wciąż żyje. Niektórym się to nie udaje. Nie jeść przez długi czas. Potrzebujesz rurki do karmienia. Okropny. Jedyna dobra rzecz, że schudłam. Dieta udarowa. To działa!'

W końcu znów zaczęła mówić. — Ale mój głos nie śpiewa. Raczej nie śpiewam. Okropny. Złamać mnie! Zabawny! Śmieję się z tego. Ale bardzo wdzięczny - wciąż żyje. Nigdy nie bierz rzeczy za pewnik. Myślę, że udar – nie żartuję. Tak. Ale myślę, że jest to lepsza osoba.

Teraz się śmieje, ale kilka lat temu była w głębokiej depresji. Nie miała głosu ani ubezpieczenia zdrowotnego. Nagromadziły się rachunki za szpital. Gwiazdy zorganizowały koncerty charytatywne w całym kraju, aby zebrać dla niej pieniądze. Niektórzy śpiewacy, których uważała za przyjaciół, zostali wezwani z pustymi obietnicami pomocy. Musiała sprzedać swój dom w Kalifornii. Wprowadziła się do swojej siostry. Przygnębiona spędzała większość dni przed telewizorem, przerzucając kanały.

„Za pierwszym razem bardzo przygnębiony” – mówi Bofill. - Cały czas płacze. Okazuje się, że jest to efekt uboczny udaru. Wprawiał mnie w depresję. Mimo to wydawała się wracać do zdrowia. Lekarze powiedzieli, że może znowu zaśpiewać. Ale rok później miała kolejny udar, który pozostawił ją bez jednej rzeczy, której potrzebuje piosenkarka.

„To było druzgocące, że straciła swój śpiewny głos” – powiedział Engel. „Kiedy odbierasz głos śpiewakowi, nic nie jest gorsze. Wiele z tego było jak: „Co mam teraz zrobić, teraz, kiedy nie umiem śpiewać?” To było jej życie. Jej środki do życia były na scenie.

Engel dzwonił do niej codziennie. — Po prostu była przygnębiona — powiedział. „To wszystko, co zrobiła, to kręciła się i oglądała telewizję. Nie próbowała pisać muzyki. Nie próbowała pisać żadnych opowiadań. Mówiłem: „Jak się masz, Angie?”. Mówiła: „Jestem znudzona”. Engel dawał sugestie.

'W końcu powiedziałem: 'Musisz zejść z dupy, Angie! Jesteś ładną kobietą. To nie tak, że nie żyjesz! '

Wtedy przyszedł mu do głowy pomysł. Stworzyłby program z Bofillem w roli głównej. Jak za dawnych czasów. Nie byłaby w stanie śpiewać, ale mogłaby opowiadać swoje historie. Zadzwonił do członków jej starego zespołu. Byli zwierzyną łowną. Zadzwonił do Dave'a Valentina, legendarnego flecisty, który pomógł Bofill uzyskać jej pierwszy kontrakt płytowy.

„Powiedział: „Angie cię chce. Bez Dave'a Valentina nie robię serialu” – wspomina Valentin. „Powiedziałem mu: „Oczywiście, że to robię”. '

Engel szukał wokalistki soul i jazzu Maysy, która dorastała w Baltimore słuchając Bofilla. Maysa, która była członkinią brytyjskiego zespołu Incognito, zgodziła się dołączyć do programu.

„Słucham jej, odkąd miałam 12 czy 13 lat”, mówi Maysa o Bofill. „W ten sposób przecięłam zęby. Mama musiała kupować nowe albumy, bo je zużyję. Kiedy słuchasz kogoś tak długo, wspaniale jest być na scenie. Patrzy na mnie śpiewającego jej muzykę. To tak, jakby uczeń otrzymał zgodę nauczyciela.

„Na początku byłem zdenerwowany. Chciałem, żeby była dumna. Nie wiem, czy miałabym siłę, żeby siedzieć i patrzeć, jak ktoś śpiewa moje piosenki. Ale jest szczęśliwa.

Opowiadanie nowej historii

Pierwsze pięć pokazów „Angela Bofill Experience” zostało wyprzedanych w San Francisco. Przyszli fani, wiedząc, że Bofill nie potrafi śpiewać. Chcieli tylko znowu ją zobaczyć. Program – nawet bez jej głosu – zebrał entuzjastyczne recenzje. Engel mówi, że chce nakręcić film o życiu Bofilla. „Ostatecznie chciałbym zabrać przedstawienie na Broadway”.

W Birchmere Bofill wjeżdża na rampę. Nie lubi wózka inwalidzkiego. Kiedy dociera do krawędzi sceny, wstaje, a tłum bije brawo – owacja staje się głośniejsza, gdy przechadza się niepewnie po scenie. Zapalają się światła w domu. Siedzi na krześle i opowiada historie. Maysa śpiewa.

Bofill porusza ustami. „Synchronizacja ust”, mówi do tłumu.

Publiczność się śmieje. Filmy pokazują Bofill w okresie jej świetności. Tłum jest cichy. Przedstawienie jest jak koncert na pamiątkę, z wyjątkiem tego, że Bofill wciąż żyje. Śmiejąc się, ale niezdolny do śpiewania.

„Czasami”, mówi Bofill, „załamuję się. Lepiej śmiać się niż płakać. Okazało się, że jestem komikiem. Ona się śmieje. „Zamiast komiksu stand-up – komiks na siedząco”.

Zalecane